Dreszczowiec z happy endem w Więckowicach

Scenariusz meczu z Więckovią Więckowice był w iście hitchcockowskim stylu. Najpierw prowadzenie gospodarzy 3:1, zakończone sprinterskim finiszem Alfy Siedliska i zwycięstwem 4:3. Trzy punkty pojechały do Siedlisk.

Mecz rozpoczął się od obustronnej walki w środku pola. A że warunki pogodowe były trudne – duże kałuże z wodą na części boiska – to ambicja i wola walki w głównej mierze decydowały o losach meczu. Pierwsi gola zdobyli gospodarze, którzy w 6 minucie wykorzystali zawahanie obrońców oraz bramkarza Alfy i wyszli na prowadzenie. Piłkarze Alfy Siedliska ruszyli do odrabiania strat i zdołali wyrównać w 28 minucie, za sprawą Krzysztofa Leszkiewicza. Gospodarzy jednak nie zniechęciła strata bramki i znowu groźnie atakowali. Efektem były dwa kolejne gole. Jeden pod koniec pierwszej połowy w 41 minucie, a drugi tuż po przerwie, bo w 49 minucie. Trzeba przyznać, że gospodarze mieli stuprocentową skuteczność – wszystkie sytuacje, które sobie stworzyli wykorzystali bezlitośnie. Alfa Siedliska nie składała broni i próbowała odrabiać straty, podobnie jak w Wielkiej Wsi. Gospodarze jednak bardzo dobrze się bronili i skutecznie przerywali akcje przeciwników już w środkowej części boiska. Co więcej – nadal groźnie atakowali. Prawdopodobnie zapał do gry piłkarzom Alfy Siedliska odebrałby czwarty gol – jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem dobrze spisał się Sebastian Włodek, który intuicyjnie obronił strzał zawodnika gospodarzy.
I kiedy wydawało się, że jest już po meczu, napór gości zaczął przynosić efekty.
Jeszcze w 86 minucie było 3:1 dla gospodarzy i wtedy rozpoczął się koncert w wykonaniu piłkarzy Alfy Siedliska. Bramka samobójcza oraz bramki zdobyte przez Pawła Gniadka i Zbigniewa Kurasia dały zwycięstwo i cenne trzy punkty. Trzeba przyznać, że odwaga Pawła Gniadka była godna podziwu. Po strzale na bramkę gospodarzy został on bowiem staranowany przez golkipera gospodarzy i wykonał salto upadając na murawę – aż trudno uwierzyć, że nasz skrzydłowy wyszedł z tej sytuacji bez szwanku. Przy bramce zwycięskiej natomiast, to Kamil Nowak wykazał się ofiarnością i głową zgrał piłkę do Zbigniewa Kurasia, który nie bez trudu umieścił piłkę w siatce. Kamil Nowak ucierpiał w tej sytuacji, ale sędzia bardzo dobrze się zachował, nie odgwizdując faulu i „puszczając” grę.
Analizując mecz wydaje się, że decydujące o losach spotkania były dwie sytuacje – kontuzja zawodnika gospodarzy, który bardzo dobrze spisywał się w środku pola oraz przejście Kamila Nowaka z obrony do ataku Alfy Siedliska.
W całym meczu trudno doszukać się strony wyraźnie przeważającej, ale na pewno końcówka meczu należała już tylko do przyjezdnych, którzy zdołali doprowadzić do wyrównania a potem zdobyli zwycięską bramkę.
Stwierdzić należy, że piłkarze Alfy Siedliska słabo rozpoczynają mecze w defensywie. I w Wielkiej Wsi i w Więckowicach stracili najpierw 3-4 bramki, by potem „gonić wynik”. Natomiast atutem na pewno jest skuteczność. Osiem zdobytych goli w meczach wyjazdowych musi robić wrażenie. A zatem do poprawy gra obronna, zwłaszcza w pierwszych 45 minutach.
Jak na początek rundy jesiennej mamy już bardzo dużo emocji, ale chcielibyśmy, aby Alfa Siedliska w następnych meczach zagrała na zero z „tył” i nadal była skuteczna jak do tej pory.