Juniorzy Alfy Siedliska pokonali Pogorię Pogórska Wola 3:2 (0:1). Bramki dla gospodarzy zdobyli Jakub Rosiak oraz Marcin Grzybek (2). Dla gości bramki zdobył Mateusz Soprych. Obie drużyny zasłużyły na słowa uznania za grę podczas rzęsiście padającego deszczu i na grząskiej murawie.
To cenne zwycięstwo, bowiem obie drużyny sąsiadują w tabeli II ligi okręgowej. Alfa dzięki wygranej awansowała z 8 na 5 miejsce. Warto dodać, że gospodarze zagrali bez kilku podstawowych zawodników: Sebastiana Janury, Dawida Włodka, Dawida Kurczaba, Michała Sukiennika, Wojciecha Świata, Dominika Krasa, czy Mirosława Witka. Praca i uroczystości rodzinne nie pozwoliły im na grę w tym meczu.
Gole padały na początku meczu oraz tuż przed jego zakończeniem. A, że było ich aż 5 to nielicznie zgromadzeni kibice (głównie ukryci przed padającym deszczem w samochodach) mieli na co popatrzeć.
Mimo intensywnie padającego deszczu oraz grząskiego boiska sędziowie i obie drużyny nie miały wątpliwości, że boisko nadaje się do gry i jak na te warunki było w całkiem znośnym stanie. Po poprawieniu linii pola karnego przed samym meczem przystąpiono do gry.
Pojedynek idealnie rozpoczął się dla przyjezdnych, którzy już w 12 minucie wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie na długi słupek wykorzystał Mateusz Soprych, który mimo obecności Pawła Antoła i Kamila Niewoli wepchnął piłkę tuż przy słupku.
Kolejne minuty gry upływały głównie w środkowej części boiska. Mimo prowadzenia, przy piłce dłużej utrzymywali się goście, którzy mieli optyczną przewagę. Jednak to gospodarze mieli dwie doskonałe okazje na doprowadzenie do remisu i wyjście na prowadzenie. Najpierw Hubert Smoszna świetnie przedarł się przez szyki obronne gości i obsłużył Sylwka Pacanę, ale ten niestety nie opanował piłki i świetna sytuacja przepadła. Potem już sam Hubert wziął sprawy w swoje ręce, uciekł obrońcy i uderzył w długi róg, ale piłka trafiła … w słupek i wyszła w pole.
Pierwsza połowa zakończyła się więc minimalnym prowadzeniem gości.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie: goście dłużej utrzymywali się przy piłce, a gospodarze – widząc wysoko ustawionych obrońców – próbowali długimi podaniami uruchomić napastnika i skrzydłowych.
Losy meczu mogły zostać przesądzone, gdy napastnik gości wykorzystał błąd obrony i uderzył do pustej bramki Alfy. Piłka jednak na grząskiej murawie nie zdążyła przekroczyć linii, a na ratunek pospieszył Dawid Serafin, wybijając ją z pustej bramki.
Kluczowa dla meczu okazała się prawdopodobnie zmiana – za kontuzjowanego Jana Szczudrawę (skręcenie stawu skokowego) na boisko wszedł Jakub Rosiak. To on dał sygnał do ataku i poderwał zespół do ataku. Wykorzystał on bowiem zawahanie i bierność obrony w 80 minucie i w sytuacji sam na sam pewnie doprowadził do remisu.
Od tego momentu rozpoczęła się istna huśtawka nastrojów. Pięć minut później kolejna piłka za linię obrony gości po odbiciu się od murawy przelobowała bramkarza i zatrzymała się tuż przed linią bramkową. Najszybciej dopadł do niej Marcin Grzybek i mimo asysty dwóch obrońców zdobył drugą bramkę dla gospodarzy.
Piłkarze z Pogórskiej Woli rozegrali piłkę od środka boiska, wymienili ze sobą dwa podania i po samotnym rajdzie Mateusz Soprych ładnym strzałem doprowadził do wyrównania. Zaskakująca była bierność wszystkich piłkarzy Alfy Siedliska, którzy zignorowali ten atak i nie przeszkodzili piłkarzowi gości w rajdzie i w oddaniu strzału.
Kiedy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów na strzał z 25 metrów zdecydował się Marcin Grzybek, a wysunięty bramkarz Pogorii nie dosięgnął piłki, która trafiła do siatki tuż pod poprzeczkę. Działo się to w 87 minucie meczu.
Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bowiem minutę później za wulgarne słowa w kierunku sędziego boisko musiał opuścić Konrad Tchoń (druga żółta kartka i w konsekwencji czerwona).
Słowa uznania należą się piłkarzom obu drużyn – za poświęcenie i walkę w duchu fair play przez 90 minut. Co ważne obeszło się bez bardzo poważnych kontuzji, co przy takiej pogodzie mogło się zdarzyć. W drużynie Alfy Siedliska bramkarz Paweł Antoł ucierpiał w starciu z napastnikiem gości, a Jan Szczudrawa skręcił staw skokowy, ale bez udział przeciwnika.
– Wygraliśmy, ale stylem nie zachwyciliśmy, na co zresztą zwrócił uwagę zawodnik z Pogórskiej Woli. Myślę, że pogoda i ustawienie rywali zmusiły nas do gry dłuższymi podaniami, aby wykorzystać szybkich skrzydłowych i napastnika – powiedział po meczu Jarosław Mirek, trener gospodarzy.
– Tak, nie było to zbyt widowiskowe, ale w ostatecznym rozrachunku okazało się skuteczne. Wszystkie trzy bramki padły właśnie po takich podaniach. Liczyliśmy na błędy bramkarza i obrony przyjezdnych, bo śliska murawa sprzyjała temu. Jak mówi powiedzenie: „Zwycięzców się nie sądzi”. Ale dostrzegam to, nad czym musimy pracować. Za krótko utrzymujemy się przy piłce i w konsekwencji w każdy mecz wkładamy zbyt wiele wysiłku – dodał.
– Poza tym nasza drużyna powstała dziewięć miesięcy temu i ciągle zdobywamy doświadczenie piłkarskie. Nastawiamy się na cel długoterminowy i przygotowanie młodych piłkarzy do gry w zespole seniorów Alfy Siedliska – zakończył trener juniorów Alfy.