Juniorzy Alfy Siedliska pokonali w Lisiej Górze tamtejszy Orzeł 3:2. Bramki zdobyli Patryk Wajda, Hubert Smoszna i Dawid Mirek. To czwarte zwycięstwo juniorów „Alfistów” w rundzie wiosennej.
Mecz rozgrywany był na grząskim boisku, bowiem od dwóch dni deszcz padał niemal bez przerwy. Również podczas meczu opady deszczu nie ustąpiły.
Od początku spotkania optyczną przewagę uzyskali przyjezdni. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce, prowadzili grę i zdominowali środek boiska. Gospodarze byli groźni tylko ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich piękną paradą popisał się Dawid Kurczab. Przewaga gości w pierwszej połowie została zamieniona na gola. W okolicach 30 metra faulowany był Krystian Stec. Do piłki podszedł Patryk Wajda i mocnym, pięknym uderzeniem pokonał golkipera Orła. Była to 21 minuta meczu.
Mimo prowadzenia żółto-czarnych obraz gry się nie zmienił. To przyjezdni prowadzili grę i niemal ciągle przebywali na połowie przeciwnika. Wynik mógł podwyższyć Marcin Grzybek w ostatniej akcji pierwszej połowy, ale twarda interwencja bramkarza utrudniła celny strzał. Co gorsze, poturbowany Marcin musiał opuścić boisko i został zmieniony przez Sebastiana Janurę.
– Tak naprawdę nie miałem żadnych uwag do gry moich piłkarzy w pierwszej połowie. W przerwie ograniczyłem się tylko do słów, że w drugiej połowie mamy grać dokładnie tak samo, jak w pierwszej – powiedział po meczu trener Jarosław Mirek.
Druga połowa to ciągły napór zespołu z Siedlisk. Skutkował on dwoma trafieniami. Najpierw w 52 minucie Hubert Smoszna przymierzył w długi róg i strzałem lewą nogą podwyższył wynik. Jedenaście minut później Dawid Mirek zdobył trzeciego gola. A kiedy w 68 minucie boisko musiał opuścić Kacper Lis za wybicie ręką piłki zmierzającej do pustej bramki to wydawało się, że jest już po meczu. Nic bardziej mylnego. Najpierw rzutu karnego nie wykorzystał Sebastian Janura (bramkarz wyczuł intencje napastnika), a w 78 minucie osłabieni gospodarze zdobyli gola. Gospodarze nie znajdując sposobu na dobrze grający zespół gości i grając w „dziesiątkę” zaczęli grę długimi podaniami. Po jednym z nich wykonywali rzut rożny i w 81 minucie trafili do siatki bezpośrednio z kornera.
– To był najtrudniejszy moment dla mojej drużyny. W grę wkradła się nerwowość i mimo gry w przewadze zmuszeni byliśmy do głębokiej obrony. Problemem było dłuższe utrzymanie się przy piłce i przesunięcie gry z dala od własnego pola karnego. Końcówka tego meczu to nowe doświadczenie dla mnie i moich piłkarzy i cieszę się, że wyszliśmy z tej trudnej sytuacji „z tarczą” a nie „na tarczy” – podkreślił trener gości.
Piłkarze Alfy Siedliska zagrali w nowym ustawieniu i wydaje się, że odpowiada ono predyspozycjom poszczególnych piłkarzy. Całość funkcjonowała bez zarzutu.
– Jeśli będziemy cały czas grać w takim składzie i takim ustawieniu, to utrwalą się zachowania zawodników na poszczególnych pozycjach. Chciałbym, aby pewne zadania na boisku wykonywali automatycznie. To nasz pierwszy sezon i skupiamy się na doskonaleniu umiejętności technicznych i nauce taktyki. Nie mamy celów związanych z miejscem w tabeli, ale cieszymy się z każdego zdobytego punktu – dodał.
– Teraz przygotowujemy się do kolejnego meczu, tym razem u siebie z GKS Gromnik. Chcielibyśmy pokazać się z jak najlepszej strony – zakończył trener Jarosław Mirek